Niewinna krew

Niewinna krew - Phyllis Dorothy James
Kryminał ten rozpoczyna się od poszukiwań biologicznych rodziców Philippy Palfrey. Dziewczyna podczas tych poszukiwań dowiaduje się strasznej tajemnicy o swoim ojcu i matce. Wychodzi na jaw okropny występek jakiego dopuścili się jej rodzice - zabójstwo dwunastoletniej dziewczyny. Do tego zdarzenia doszło kiedy Philippa była bardzo mała. Później trafiła do swoich adopcyjnych rodziców, a jej matka dostała wyrok. Teraz po latach dziewczyna pragnie odnaleźć nadal żyjącą matkę, tym bardziej nadarza się ku temu okazja gdyż matka właśnie ma opuścić więzienie...

Można by spytać - dobrze, wszystko pięknie, ładnie, mamy ckliwą rodzinną opowieść o poszukiwaniu swoich korzeni, do tego owianą tajemnicą, mamy sprawę o morderstwo, która już dawno została rozwiązana, a ludzie którzy się jej przyczynili zostali osądzeni. W takim razie gdzież tu ten kryminał? I owszem podobnie myślałam do pewnego momentu. Otóż tak jak czytamy w opisie z tyłu książki na wyjście kobiety z więzienia czeka ktoś jeszcze...

Nie chcę zdradzać za wiele szczegółów, powiem jedynie, że od momentu ujawnienia się przyszłego zabójcy całość książki będzie się przeplatała od intensywnego i bardzo taktycznego planowania zabójstwa, śledzenia ofiary, przez poszukiwania miłego lokum przez Philippę dla niej i dla matki, oraz wspólnego "docierania się".

Cała książka podzielona jest na cztery części. W pierwszej zatytułowanej "Dowód tożsamości" poznajemy Philippę, jej adopcyjnych rodziców Hildę i Mauricia oraz śledzimy najpierw jej plany poszukiwania prawdziwych rodziców, potem plany zamienione w czyny: pierwsze spotkanie z matką, kupno mieszkania (akurat to drugie autorka dość nudnie opisała i rozwlekle). Poznajemy także osobę, która zamierza również poczekać na zwolnienie kobiety z więzienia.
W części drugiej zatytułowanej "Zwolnienie" mamy do czynienia z opuszczeniem wiezienia przez matkę Philippy. Poznajemy motywy działania zabójcy, taktykę i wszystkie plany jakie ma w zamiarze. Widzimy też jak Philippa obdarza zaufaniem matkę, której praktycznie nie zna.
Trzecia część "Akt przemocy" obejmuje dalsze planowanie zgładzenia byłej więźniarki. Dowiadujemy się również o paru tajemnicach dotyczących Mauricia. Na jaw wychodzą fakty dotyczące adopcji Philippy.
Część czwarta zawiera epilog będący zwieńczeniem całej książki.

To co podobało mi się w tej opowieści to to, że autorka zgrabnie poprowadziła całą historię, szczególnie jeśli chodzi o opisy planowania morderstwa. Książka ta w ogóle ma bardzo dużo opisów (mniej lub bardziej potrzebnych), a czytanie kolejnych wnikliwych myśli zabójcy było bardzo interesujące.
Nie podobały mi się opisy wcześniej wspomnianego wynajmowania mieszkania przez Philippę, a także opisy pracy Hildy w sądzie, kolacji Hildy, Mauricia i Philippy ze znajomymi. Tego typu rzeczy spowalniały akcję. Były bardzo rozwleczone, nie wnosząc przy tym niczego wartościowego do powieści.
Podobały mi się z czasem wyjawiane tajemnice. Szczególnie pod koniec książki. A także ukazanie przez autorkę trudnych relacji między Philippą z matką oraz z rodzicami adopcyjnymi i samych Mauricia i Hildy - nie mogących pogodzić się z decyzją Philippy.

Mam nieco problem z oceną tej powieści. Ogólnie książkę uważam za niezłą. Czyta się szybko, rozdziały nie są długie co jeszcze bardziej zachęca do zapoznania się z jej treścią. W miarę gdy czytamy wzrasta zainteresowanie historią. Zwłaszcza gdy podążamy śladem tropiącego Philippę i jej matkę zabójcy i wraz z nim chodzimy po angielskich ulicach. Mocno zarysowany jest tu klimat Anglii, Londynu. Jedynym minusem są właśnie niepotrzebnie długie opisy sytuacji mało znaczących, które mogą irytować czytelnika. Poza tym nieco rozczarowuje zakończenie. Bohaterowie są chłodne - szczególnie Hilda i Mauricio (których nie polubiłam). Dlatego mimo, że dobrze się ją czyta oceniam jako przeciętną (brakuje mi tu oceny będącej czymś pośrednim między przeciętną, a dobrą).

Autorka porównywana jest do Agathy Christie. Właściwie nie wiem czemu - chyba tylko po to by zrobić reklamę i przykuć uwagę czytelnika. Jedyne co łączy (przynajmniej w przypadku tej książki) P.D James z Christie jest fakt, że wszystko rozwiązuje się w ostatnich rozdziałach.
Po lekturze "Niewinnej krwi" nie zrażam się do autorki i nadal mam ochotę przeczytać inne jej powieści.