Mój Auschwitz
Władysław Bartoszewski jest dziś bardzo rozpoznawaną osobą w mediach. Tutaj w książce "Mój Auschwitz" możemy zapoznać się z jego osobą ze strony więźnia obozu koncentracyjnego, do którego trafił na początku jesieni 1940 roku.
W książce znajdziemy jego wspomnienia związane z obozem: począwszy od opisów współwięźniów, a skończywszy na tych najstraszniejszych, najbardziej makabrycznych wspomnieniach związanych z biciem, katowaniem, mordem współwięźniów.
Książka rozpoczyna się wywiadem z Władysławem Bartoszewskim, w którym opowiada on między innymi: o życiu i pracy w obozie, o jego aresztowaniu, o modlitwie, walce o przeżycie, pobycie w obozowym szpitalu, nadziejach i w końcu o zwolnieniu z obozu.
Następnie zapoznajemy się z opowiadaniami różnej długości i różnego autorstwa (będącymi broszurami konspiracyjnie wydawanymi po wojnie). Pierwszym jest "Oświęcim. Pamiętnik więźnia" Haliny Krahelskiej, który (jak możemy przeczytać w krótkim wstępie) jest napisany w oparciu o prawdziwe przeżycia Władysława Bartoszewskiego. W opowiadaniu tym poznajemy reguły życia w obozie, system kar, żywienie więźniów (a raczej głodzenie), sytuacje zdrowotne internowanych, ich ubiór i wiele innych.
Kolejną historią jest "W piekle" Zofii Kossak. Również opisuje oparte na faktach przeżycia więźniów. Tym razem - jak sam Władysław Bartoszewski wspomina - mamy do czynienia nie tylko z opisem przeżyć z Oświęcimia, ale także z innych obozów (m.in. Dahau, Birkenau, Mauthausen - Gusen, Oranienburga i innych).
Opowiadanie Jerzego Andrzejewskiego zatytułowane "Apel", zapoznaje czytelnika z tym, jak wyglądały apele w obozie i zasadami obowiązującymi podczas tych zbiórek. Opowiadanie to początkowo ciekawe, pod koniec zawiera więcej dialogów, niż opisów.
Ostatnie opowiadanie jakie czytamy jest skanem broszury "Za drutami obozu koncentracyjnego w Oświęcimiu" autorstwa osoby o pseudonimie O. Augustyn. Właściwie jest w niej zawarte wszystko to, co było w poprzednich opublikowanych w książce broszurach tylko w większym skrócie (broszurka liczy sobie 24 strony). Tu również mamy opisy z obozu - system kar, racje żywnościowe, "obozowy" szpital - czyli to co było wcześniej. Nowością jest opis brutalnego traktowania kobiet w Aushwitz w obozach kobiecych oraz opis komór gazowych (nie jest tego dużo).
Ze wszystkich zamieszczonych tu opowiadań za najlepsze uznałabym "W piekle". Najmniej interesującym według mnie jest "Apel". A to głównie dlatego, że w każdym z innych opowiadań (a także wcześniej w wywiadzie z Panem Bartoszewskim) mogliśmy przeczytać sporo na temat apeli. Później to samo mamy opisane też w broszurce "Za drutami obozu koncentracyjnego w Oświęcimiu".
Książkę kończy przemówienie Władysława Bartoszewskiego wygłoszone w 2005 roku oraz krótki rozdział z refleksjami profesora. O ile przemówienie jest interesujące, o tyle refleksje można sobie podarować. Dlaczego? Bo pierwsze półtorej tekstu jest... powtórzeniem owego przemówienia (co zresztą zaważyło na ogólnej ocenie książki).
Ogólnie książka jest dobra, ale aby się z nią zapoznać nie należy czytać jednego opowiadania za drugim. Najlepiej zrobić sobie dłuższe przerwy, żeby uniknąć wrażenia, że czytamy w kółko o tym samym. Choć to wrażenie i tak będzie bo praktycznie w każdej z wyżej wymienionych opowiadań-broszur są powtórzenia rzeczy, o których czytaliśmy wcześniej. Same opowiadania będące odrębnymi jednostkami - a nie częściami zbioru - najprawdopodobniej są bardziej interesujące.
Polecam tą pozycję, szczególnie miłośnikom literatury dotyczącej II wojny światowej. Ocenę obniżam o jedną gwiazdkę ze względu na dużą ilość powtórzeń w końcowych rozdziałach.
Opinia opublikowana na moim blogu:
https://literackiepodrozebooki.blogspot.com/2022/01/moj-aushwitz.html