Cieszę się, że moja mama umarła

Cieszę się, że moja mama umarła - Jeannette McCurdy, Magdalena Moltzan-Małkowska
Jennette McCurdy swego czasu była aktorką dziecięcą, popularną głównie za sprawą serialu młodzieżowego "i Carly". W swojej książce opisuje swoje życie, ale głównie z perspektywy relacji z matką. I nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że owa matka była bardzo toksyczną osobą, a jej wpływ na życie Jennette był bardzo destrukcyjny.

Wbrew pozorom kontrowersyjny tytuł, paradoksalnie, niesie ze sobą głęboki przekaz. I, choć może wzbudzać kontrowersje, a w najmniejszym stopniu lekką konsternację, to jest całkiem uzasadnionym wytłumaczeniem trudnej relacji Jennette z matką. Wszak w swojej autobiografii, będącej jednocześnie formą autoterapii, pisze o uwolnieniu się od matki, która pod płaszczykiem matczynej "troski", była sprawczynią przemocy, psychicznej, emocjonalnej, cielesnej. Całkowicie przejęła ona kontrolę nad życiem córki, począwszy od marzeń, na zdrowiu psychicznym kończąc.

McCurdy, w opowiadaniu swojej historii, nie sili się na zbędny patos. Pisze szczerze, momentami oszczędnie, czasami ironicznie. Krótkie rozdziały nie zawsze łączą się z poprzednimi. Niejednokrotnie bywa, że czytelnik odnosi wrażenie jakby przeglądał wyrywkowe zapisy z kolejnych dni w dzienniku nastoletniej dziewczyny zmagającej się z problemami. Dzięki temu buduje atmosferę intymności swoich wspomnień, do której to intymności zaprasza czytelnika, który doświadcza przeżyć Jennette .

A przeżycia te do łatwych nie należą. Pogoń za marzeniami, o które mała Jennette nigdy nie prosiła, bo to matka pragnęła być aktorką, ale się jej nie udało, więc wychowuje sześcioletnią córkę w przekonaniu, że będzie sławną aktorką. Przy okazji możemy się przyjrzeć drugiemu, ważnemu aspektowi tej książki, czyli toksyczności przemysłu rozrywkowego dziecięcych gwiazd w Hollywood. McCurdy opisuje kulisy produkcji programów Nickelodeon, nadużycia ze strony anonimowego "Twórcy", brak psychologicznego wsparcia, kult posłuszeństwa wobec dorosłych autorytetów. Jej opowieść jest więc nie tylko opisem własnych relacji z matką, ale też ważnym głosem w dyskusji o traktowaniu nieletnich w showbiznesie oraz obrazem tego, jak ich "sukces" bywa okupiony cierpieniem.

Głównym temat książki jest jednak portret przemocy emocjonalnej. Trudna relacja młodocianej aktorki z egoistyczną, narcystyczną matką, która zdominowała życie swojej córki. Jennette wiele lat żyła w cieniu toksycznej matki, początkowo nie zdając sobie sprawy z tego, jak bardzo matka miała destrukcyjny wpływ na jej życie, a w późniejszym czasie nie mogąc/nie chcąc w to uwierzyć. Książka pokazuje mechanizmy przemocy domowej, które często pozostają niewidoczne dla otoczenia. Matka McCurdy kontrolowała każdy aspekt życia córki: jej wygląd, wagę, myśli, ambicje. Zmuszała ją do aktorstwa, ignorując jej niechęć, i wmawiała jej, że wszystko robi „dla jej dobra”. To klasyczny przykład przemocy emocjonalnej, podszytej manipulacją i szantażem emocjonalnym. Książka uświadamia więc, że przemoc nie zawsze ma postać krzyku czy bicia, a często może się objawiać jako „miłość”.

Pomimo ciężkiego tematu, książka daje nadzieję. Pokazuje długotrwały proces wychodzenia z dna. Proces bolesny, będący sinusoidą wzlotów i upadków, cofania się w tył, jednak ostatecznie prowadzący do celu - do zrozumienia samej siebie, a przede wszystkim do przejęcia kontroli nad własnym życiem. Czy Jennette McCurdy odniosła sukces? Jako dziecięca gwiazda z pewnością nie, ale jako człowiek zapewne jest na dobrej drodze do tego aby ten sukces osiągnąć.

"Cieszę się, że moja mama umarła" to historia z rodzaju tych, które zostają z czytelnikiem na długo. Momentami brutalna i szczera, ale myślę, że bardzo potrzebna opowieść o tym, jak wielki wpływ na młodego człowieka mają traumy, o tym jak trudno uwolnić się od destrukcyjnego wpływu rodzica, który sam ma problemy ze sobą. A przede wszystkim książka pokazuje, że nawet z najbardziej mrocznych doświadczeń, można wyjść cało. Poobijanym, ale silniejszym.

Choć książkę czyta się szybko, to nie jest to łatwa lektura. Jest jednak potrzebna. McCurdy porusza tutaj tematy tabu: poza toksycznym rodzicielstwem i dziecięcą sławą, mamy ty też: zaburzenia odżywiania, PTSD, trudności z wyrażaniem własnych emocji. Ta opowieść jest jej głosem sprzeciwu wobec destrukcyjnym zachowaniom. Głosem, który nazywa wyżej wymienione problemy po imieniu i wyrazem walki o swoje życie.

Opinia opublikowana na moim blogu:
https://literackiepodrozebooki.blogspot.com/2025/07/ciesze-sie-ze-moja-mama-umara.html