Debil. Studium przypadku

Zdumiały mnie negatywne opinie o tej książce, zwłaszcza pochodzące od "czytelników", którzy nie sięgnęli po nią, z góry zakładając chłam. Można mieć różne poglądy polityczne, tak samo jak można mieć lub nie mieć poczucia humoru i luzu w czterech literach. Jak widać większość oceniających najwidoczniej nie wyciągnęła przysłowiowego kija...
Książka, co widać od razu po dobitnym, mającym szokować tytule i wiele mówiącej okładce, z założenia jest satyrą. Z punktu widzenia humorystycznego przeznaczenia książki, raczej nie przypadnie ona do gustu pewnym kręgom czytelników [wyborców] w tym kraju - sorry, nie ten target. Dlatego prawdopodobnie znajdzie zwolenników po przeciwnej stronie barykady, a i to pośród tych, którzy mają poczucie humoru i nie biorą wszystkiego aż tak na serio. Choć, akurat w temacie polskiej polityki ciężko jest nie brać na serio niektórych rzeczy...
Tymczasem Autorka, Pani psycholog, publicystka została zaatakowana na wstępie nie za treść ksiażki, a już za sam odważny, prowokacyjny tytuł. Ba, nawet za samo istnienie tej książki! Cóż, najwyraźniej niektórym wystarczy, że tytuł brzmi "Debil" i ma znaczącą okładkę, żeby można było się wypowiedzieć na temat jej treści... Wyrok zapadł: opinia jest jednoznaczna i jednogłośna - oceniono nie argumentację, a styl wypowiedzi i intelekt Autorki, natomiast mnie wyjaśnia to poziom społecznej świadomości i - rzecz jasna - polityczne poglądy opiniotwórców. Trudno jest ocenić coś, czego się nie przeczytało, bądź przeczytało pobieżnie, a jeszcze trudniej przeczytać i zgodzić się z argumentacją, która nie trafia w pogląd czy też przekonania czytelnika.
Nie dziwi mnie więc hejt na książkę, ani na jej Autorkę, gdyż niektórych zabolało. No cóż... Książka boli, bo trafia w punkt. Ponadto boli, kiedy ktoś ośmieli się mówić głośno to, co się myśli, zamiast używać języka milczenia. Boli, że zburzono ten "mały święty porządek świata co poniektórych. Tymczasem jest to dobrze, napisane studium nie tylko danego przypadku, biorąc pod uwagę te fragmenty, w których Sarna gdzieniegdzie przemyca ogólne refleksje nad człowiekiem, jego przywarami, wierzeniami oraz konsekwencjami działań, niejednokrotnie pochylając się nad psychologicznymi aspektami ludzkich zachowań. A główny bohater posłużył jako przykład. Przy okazji mamy tu takie podsumowanie dziesięcioletniej kadencji w pigułce. Napisane szczerze i odważnie, momentami [dla niektórych] szokująco.
Dziwi mnie jednak zarzucanie Autorce pisania nieprawdy. Wszak tam, gdzie Pani dr Sarna nie była czegoś pewna, zaznaczała to, bądź poddawała w wątpliwość. Natomiast co do całej reszty: książka jest przecież jej komentarzem dotyczącym osoby głównego bohatera oraz wszystkich związanych z nim sytuacji, które niejednokrotnie były/są wspominane w mediach. Nic nowego w tej publikacji nie odkryto. Mamy więc tu, między innymi: zarówno słynnego Sebę od chleba, dmuchanego kraba, "długopis" prezesa, Joannę Rosiek, Izabelę Pek, Dominikę, uchodźców, stosunki międzynarodowe (czytaj: język angielski prezydenta) i wiele innych, o których wiadomo było już wcześniej. Mamy jego rodziców, żonę, skandale obyczajowe, portret psychologiczny osoby oraz kręgu ludzi wokół rzeczonej osoby. Gdzie więc jest ta nieprawda? Nie jest winą Autorki, że w "książce o (...)" wspomina o tym wszystkim, skoro to wydarzenia, które miały miejsce, co jest widoczne na licznych memach, a książka jest przecież mini biografią, choć z satyrycznym zacięciem.
Jeśli chodzi o styl wypowiedzi pani Sarny oraz stwierdzenia, iż "Autorka używa w tej książce rynsztokowego słownictwa" - ci którzy tak twierdzą powinni się więc cieszyć, że książka nie jest utrzymana w takim tonie, w jakim napisano "Rozmiar nie ma znaczenia (...)", jeszcze by się mogli zgorszyć... Porównując więc ton, w jakim są utrzymane obie te książki, mogę stwierdzić, że z osobą głównego bohatera książki, Pani dr Sarna obeszła się w miarę delikatnie.
To nie książka jest żenująca, jak zakładają niektórzy. Żenujący jest hejt na tą książkę przez określoną grupę czytelników, krytykujących intelekt Autorki przez pryzmat swoich poglądów politycznych, bądź oceniając bez zagłębiania się w lekturę na zasadzie "nie wiem, ale widzę okładkę i tytuł, to się wypowiem". Zastanawia mnie czy gdyby bohaterem książki był jakikolwiek inny jego przeciwnik polityczny, czy ci sami hejterzy mówili by tym samym głosem? No właśnie...
Książkę uznaję za dobrą, a najgorsze w niej jest to, że miała być zabawną satyrą - i jest, tylko smutne jest w niej uświadomienie sobie, że to nie jest fikcja literacka.
Reasumując książka ta jest swoistym podsumowaniem prezydentury Dudy, a jaka ona była każdy widział. O, pardon - nie każdy, wszak sama Autorka zauważa [zresztą trafnie], że dla elektoratu pewnej partii w tym kraju nie ważne co kto robi, jaki jest, jak się zachowuje i jaką ma przeszłość, grunt, że popiera wartości głoszone przez ową partię. Reszta się nie liczy i jest zwykłym pomówieniem. I to jest chyba komentarz najlepiej obrazujący wszystkie hejtujące tą książkę opinie.
Opinia opublikowana na moim blogu:
https://literackiepodrozebooki.blogspot.com/2025/06/debil-studium-przypadku.html
Opinia opublikowana na moim blogu:
https://literackiepodrozebooki.blogspot.com/2025/06/debil-studium-przypadku.html